wtorek, 10 grudnia 2013

pizza

Kulinarna rozpusta, czyli pizza własnej roboty z przepysznymi składnikami. Nie będę się wymądrzać na temat ciasta, bo wciąż się uczę. Dadam tylko, że warto zaopatrzyć się w kamień do pieczenia pizzy. A najlepszy przepis i porady znalazłam na Złotej Proporcji
A składniki to już inwencja własna: suszone pomidory, zielone oliwki, mozarella, błękitny ser, szynka, cebula... 




poniedziałek, 18 listopada 2013

26 marzenie

Postanowiliśmy zawalczyć o nasze największe marzenie i powzięliśmy pierwsze kroki. Już jest! Jest ruderka w gminie Secemin, która mam nadzieję, kiedyś stanie się naszym miejscem na ziemi. Przed nami mnóstwo pracy. Zimę poświęcimy na dokształcanie się, a wiosną rozpoczynamy prace. Sami. We dwoje.
Liczę, że w naszej nowej wiosce znajdziemy przyjaciół i samych życzliwych ludzi. A jak będzie, co przyniesie los, czy damy sobie radę,  jak zmienimy to miejsce i jak ono zmieni nas? Czas pokaże...



wtorek, 15 października 2013

To już chyba jeden z ostatnich weekendów na wsi... Piękna pogoda, cudowne złote liście, grzyby i towarzystwo jednookiej kotki sąsiadów...





wtorek, 8 października 2013


No nie jest lekko... Zastanawiam się, dlaczego nie mogę się przeziębić normalnie. Czyli wszystko naraz - katar,  kaszel, itd. A u mnie? Tydzień męczyłam się z bólem gardła - ani spać, ani jeść... Po tygodniu gardło przeszło, zaczął się katar... Ale żeby nie było tak prosto - tylko w jednej dziurce!!! No co do cholery!!! Przez miesiąc będę zdychać??? Byłoby miło trochę odpocząć, ale ZUS się się sam nie opłaci - trzeba zasuwać do pracy. Bez obijana się!

Czytam "Rękę mistrza" Stephena Kinga. Po ostatnim rozczarowaniu ("Joyland") teraz jestem przyjemnie zaskoczona i lekkim dreszczykiem zaglądam na kolejne strony :)

poniedziałek, 30 września 2013

NA GRZYBACH

Ostatni weekend spędziliśmy głównie włócząc się po lasach. Niestety na najciekawszą wyprawę nie zabrałam aparatu. A szkoda, bo Paweł wyplątał z drutów młodą sarnę, która nie miałaby szans zrobić tego sama i skończyłoby się to dla niej tragicznie.
A poza tym grzyby, grzyby i jeszcze raz grzyby...







Szmaciak. Jadalny (ponoć pyszny), ale chroniony, więc obeszliśmy się smakiem...



piątek, 27 września 2013

batoniki musli

Zamiast zajadać się pseudo dietetycznymi batonikami musli polecam samemu zrobić równie smaczne a o niebo zdrowsze. Kombinacji co do nich wrzucić jest nieskończenie wiele. U mnie bazę stanowią błyskawiczne płatki owsiane. Takie mam zawsze w domu, bo uwielbiam je z jogurtem naturalnym...
Do moich batoników trafiły również: otręby żytnie, len, pestki dyni, suszone jabłka, cynamon, rodzynki...
Osobiście bardzo mi smakuje wersja z kakao i bananem. Całość dosładzam miodem lub domowym sokiem i dodaję odrobinę wody, którą wchłaniają płatki. Do zapiekania używam silikonowych foremek do muffinek. Piekę 20 minut w 150 stopniach.



sobota, 21 września 2013

kiełbasa

Kiedy mówię, że Paweł dostał ode mnie wyciskarkę do kiełbasy, wzbudza to jakieś dziwne rozbawienie. A ja powiem tak... Niejeden amator swojskich wyrobów chciałby spróbować szynek, pieczeni i kiełbas, jakie robi Paweł. Prezent się sprawdził, a ja dziś mam w lodówce genialną kiełbasę drobiową!



piątek, 6 września 2013

muffinki na słono

Wciągnęło mnie pieczenie muffinek. Prawdziwa zbrodnia dla mojej figury, ale raz się żyje. Niewykluczone, że będę musiała opracować przepis na dietetyczne :P
Tymczasem wrzucam przepis na słone babeczki:
3 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jaja
1,5 szklanki mleka
0,5 szklanki wody
0,5 szklanki oleju
kilka plasterków wędliny (najlepsza będzie wędzona), kawałek boczku lub kiełbasy
duża cebula
łyżeczka soli (orientacyjnie)
pieprz, papryka słodka, papryka ostra
majeranek



Wędliny podsmażyć razem z cebulą, wystudzić.
Zmieszać suche składniki a następnie dodać płynne i wszystko wymieszać i dodać przyprawy oraz zawartość patelni. Dałam bardzo dużo majeranku  - wyszło idealnie :)
Piec 20 minut w 190 stopniach C

czwartek, 5 września 2013

muffinki

Znowu coś dla PiekącychInaczej czyli dla mnie. Banalnie proste, bardzo szybkie.

2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szklanka mleka
1/2 szklanki oleju
2 jaja
pół tabliczki czekolady

Zmieszać suche składniki: mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Dodać mleko, olej i jaja i wymieszać łyżką (może być niezbyt dokładnie). Czekoladę posiekać nożem na różnej wielkości kawałki i dodać do ciasta.
Piec w 190 stopniach C przez 20 min.



sobota, 10 sierpnia 2013

murzynek na jogurcie

Przyznam nieskromnie, że mam talent do gotowania zup i smażenia wszelakich naleśników. Jestem natomiast kompletnym beztalenciem jeśli chodzi o ciasta. Popełniłam już tyle zakalców na podstawie przepisów, które "zawsze wychodzą", że nie potrafię tego zliczyć. Tyle że lubię jeść ciasta, więc się nie poddaję i piekę z nadzieją, że któreś wyjdzie. Ostatnio mam nawet dobrą passę, bo szarlotka, którą popełniłam tydzień temu była wybitna i to nie wcale w moich zaniżonych kategoriach - to był szczyt szczytów!
Dziś naszła mnie ochota na murzynek. Przepis jest banalny - wymieszać wszystkie składniki  i do piekarnika (choć i takie ciasta potrafiłam zepsuć).

Podaję przepis, może ktoś skorzysta:
- trochę więcej niż 1/4 kostki miękkiego masła
-1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
- 3/4 szklanki cukru
- 2 jajka
- 3 łyżki kakao
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (proszek, nie napar)
- duże opakowanie jogurtu naturalnego (400 g)
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- płaska łyżeczka sody

piec w "keksówce" ok. 50 min. w temp. 180 stopni C (sprawdzić czy upieczone wbijając patyczek)
Murzynek wyszedł puszysty i mięciutki, pasuje do domowych konfitur - niebo w gębie




dynia makaronowa

Odkryciem kulinarnym tego roku okazała się dynia makaronowa. Mimo suszy w naszym ogródku pojawiło się kilka niewielkich dyń, na których od kilku tygodni eksperymentuję.
Dynia ma delikatny i lekko mdławy smak, ale polecam do wydrążonej połówki nałożyć dowolne składniki, gęsty sos lub farsz, które mają intensywny smak. Sprawiły się ser feta, pomidory i aromatyczne zioła. Pełna dowolność!
    Tym razem przygotowałam zupełnie niedietetyczną wersję z wędzonym boczkiem, czerwoną soczewicą, cebulką, pomidorami z puszki i żółtym serem. No mniej więcej, bo wrzucałam, co mi wpadło w ręce :P
Efekt okazał się świetny.
Z praktycznych porad - dynię piekę 50-60 min. w temperaturze 200 stopni C. Na dno formy wlewam odrobinę wody, żeby dynia nie przypaliła się od spodu, a przez połowę czasu pieczenia dynie przykrywam folią aluminiową, żeby nie spalić góry.

Upieczony miąższ dyni łatwo się rozwarstwia tworząc "makaron" podobny do takiego używanego do rosołu. Jest to fajny pomysł dla rodziców, których dzieci nie lubią warzyw






piątek, 9 sierpnia 2013

obiad z azjatycką nutą

Składniki:
- pierś z kurczaka - pokroić w cienkie paski
- 3 marchewki - posiekać w drobne paseczki (ja używam do tego skrobaczki do warzyw)
- 1 cebula - pokroić w piórka
- papryka - tym razem użyłam zielonej
- odrobina świeżego imbiru (zetrzeć na tarce) - można użyć suszony, ale smak już będzie inny
- puszka pędów bambusa
- 2-3 ząbki czosnku
- sos sojowy do smaku - kilka łyżek (polecam KIKKOMAN, który nie zawiera tych wszystkich sztucznych chemicznych dodatków)
- przyprawy:  kolendra, papryka ostra, gałka muszkatołowa, ewentualnie sól, ale uwaga, bo sos sojowy jest słony)

Rozgrzać patelnię lub wok z niewielką ilością oleju, wrzucić mięso i smażyć do mementu aż mięso przestanie być surowe. Dodać marchewkę, cebulę, i paprykę. Podlać odrobiną wody (lub soku pomidorowego, który dodatkowo wzbogaci smak), żeby nic się nie przypaliło, ale też żeby "nie pływało". Ciągle mieszać. Temperatura patelni powinna być cały czas wysoka - warzywa mają pozostać lekko twardawe lecz nie surowe. Dodać pozostałe składniki - pędy bambusa, imbir, zmiażdżony czosnek,  sos sojowy i przyprawy i jeszcze przez kilka minut smażyć wciąż mieszając. Podawać z ryżem.


na zimno

36 stopni w cieniu to stanowczo za dużo jak dla mnie, dlatego ratuję się zimnymi deserami i kawą z lodem.
Żadna filozofia. Mocno schłodzony jogurt naturalny z odrobiną brązowego cukru, herbatniki i mus jagodowy - niebo w gębie...


i kawka na zimno... Na dno szklanki wrzucam kostki lodu, wlewam spienione mleko (używam takiego malutkiego mikserka do cappuccino), a następne leję po ściance kawę zaparzoną w ekspresie (parzę bardzo mocną, ale w niewielkiej ilości i dolewam odrobinę zimnej wody, żeby nie czekać na wystygnięcie).
Mile widziane są dodatkowe aromatyczne dodatki jak szczypta brązowego cukru, cynamon lub kardamon...


proste rzeczy a cieszą :)

piątek, 2 sierpnia 2013

to co złe, wróci...

Kolejny raz przekonałam się, że to, co dajemy światu, wraca do nas. Szczególnie wyrządzone zło... Nie jest to jednak takie proste i oczywiste... W tej chwili człowiek, który kojarzy mi się ze wszystkim co najgorsze w moim życiu, wymaga pomocy. Z jednej strony zwykłe ludzkie odruchy każą mi pomagać, tak jak potrafię, z drugiej - czuję wewnętrzny dysonans, bo pamiętając lata strachu i piekiełko nie tylko moje, nie jestem pewna czy ta osoba zasługuje na jakąkolwiek pomoc...
Ale co ma być, to będzie... Nie na wszystko mam wpływ, jutro też będzie dzień. Może lepszy?
Cytując mojego, nieżyjącego już znajomego: "to wszystko to małe gówno naprzeciw wieczności"...

środa, 31 lipca 2013

...

Ostatnio zauważyłam, że coraz mniej przejmuję się tym, co ludzie o mnie myślą i mówią. I jest mi z tym zadziwiająco dobrze. Całe życie ktoś czegoś ode mnie oczekiwał albo też słyszałam "w twoim wieku powinnaś/ nie powinnaś" sprawiając, że czułam się nieswojo robiąc coś wbrew swojej woli albo też nie robiąc mimo oczekiwań. I zawsze w takich momentach czułam, że zawiodłam - albo siebie, albo innych. Nie wiem, może to już wiek, może doświadczenie, może uświadomienie sobie, że niemożliwe jest bycie ideałem, sprawiły, że zaczęłam dobrze się czuć sama ze sobą. I mając świadomość, że nie robię nikomu krzywdy, mam w dupie, co ktoś o mnie myśli. Z resztą zauważyłam, że osoby, które próbują mnie wgnieść do tych swoich foremek, wcale nie życzą mi najlepiej. Nikt nie przeżyje mojego życia za mnie... Tyle na temat...


sobota, 27 lipca 2013

ogrody Kapias i sobotnie leniuchowanie

Ostatni tydzień dał mi w kość. Pewne sprawy i ludzie, od których chciałam się uwolnić znowu wróciły usuwając mi grunt spod nóg. Dwie nieprzespane noce, kompletny chaos w głowie i kilka wyciągniętych wniosków. Znów utwierdziłam się w przekonaniu, że nie pieniądze, piękne rzeczy są w życiu najważniejsze, ale ludzie, na których można liczyć w każdej chwili. Mam wielkie szczęście dzielić swoje życie z kimś, kto jest moim przyjacielem, z którym można przegadać całą noc, wspólnie się śmiać i płakać, kochankiem, równorzędnym partnerem, kumplem, z którym można wyskoczyć na piwo, z kimś, dla kogo jestem piękna i interesująca mimo upływającego czasu...

Dzisiejszy dzień spędziliśmy w pięknych ogrodach Państwa Kapias (Goczałkowice Zdrój). Cudowne miejsce stworzone przez ludzi pełnych pasji... Polecam! http://www.kapias.pl/