wtorek, 10 września 2019

wrześniowe co nieco

Ostatnie weekendy kończymy prace nad grubymi tynkami z gliny i słomy. Właściwie zostały już tylko wykończenia przy oknach i drzwiach. Na suchych powierzchniach zrobiliśmy już próby z warstwą wyrównującą, go której użyjemy jasnej gliny. Wygląda to świetnie choć Paweł chyba za bardzo się stara próbując uzyskać efekt gładzi. Potrwa to całe wieki, ale będzie ładnie. Mamy już parapety wewnątrz. I tu małżonek tez się postarał i wykonał je własnoręcznie z dębu. Cud, miód, malinka - pochwalę się jak tylko zadbamy o wykończenie.
       Problem będzie z dokończeniem sypialni, na czym nam zależało w tym roku. Na podłogę mają trafić stare dechy, które z uporem maniaka czyściłam z farby (zaliczając przy tym incydent alergiczny). Problem w tym, że trzeba je wyrównać, a niestety nie mamy czym. Potrzebna dobra grubościówka, której nie mamy. Myślałam o podłodze z czego innego, ale już mamy wylewkę dostosowaną do grubości tych desek. Cóż, coś wymyślimy.

 Tymczasem walczę z przeogromną ilością pomidorów :)