Ale remont nie ucieknie. Trzeba było się zrelaksować, złapać oddech, po prostu pobyć, a nie pędzić z kolejną robotą. Odpoczynek okazał się czynny, co czuję dziś w postaci zakwasów w nogach. Nie sądziłam, że sadzenie i sianie może by tak forsujące.
Ogródek już cieszy - można skubać zieleninkę, rzodkiewki też pęcznieją z dnia na dzień. Na słomie posadziliśmy pomidory i paprykę, poza tym posiałam mnóstwo ziół i kilka gatunków fasoli.
Paweł zbił budkę dla dudków, których kręci się sporo - jakież to piękne ptaki!!!
sadzonki na słomie
beczka na nasturcję
groch
sałaty, rzodkiewki i szpinak
nowy daszek :)