Uff! Ogrzewanie działa! Pan F. zgodnie z obietnicą przyjeżdżał i
powoli dłubał, dłubał aż wydłubał. Instalacja wygląda fachowo (subiektywna ocena), więc nie
przewiduję problemów. Trochę przerażał mnie styl pracy Pana F. czyli
wszechobecny bałagan- podłogi były wręcz usłane rurkami, kolankami,
sprzętem wszelakim, a Pan F. potrafił 10 razy dziennie pytać swojego
pomocnika, gdzie ołówek. Kończąc pracę oczywiście ten bajzel zostawiał
na naszej głowie (ależ z rozrzewnieniem wspominam ekipę od tynków,
którzy zostawili większy porządek niż zastali). Na szczęście wydaje mi
się, że to jedyny minus, bo Pan F. pracował w skupieniu, powoli i
dokładnie. Z chaosu wyłoniła się instalacja.
Z ciekawością odpaliłam piecyk - po jakimś czasie kaloryfery cieplutkie a woda w zbiorniku obłędnie gorąca.
Napiszę
kilka słów o piecu, może komuś się przyda, bo sama szukając pieca do
małego domu, trudno było znaleźć jakieś bardziej szczegółowe informacje
poza kilowatami.
Chatka ma tylko 45 m2, więc ze względu na
ograniczoną ilość miejsca i konieczność ogrzania przyszłej łazienki
wybór padł na serbski piec wolnostojący Thermo Vesta z płaszczem wodnym.
Pan F. podłączył do niego łącznie 5 niewielkich kaloryferów (1 przy
drzwiach wejściowych, 1 w łazience, 2 malutkie w salonie i 1 w sypialni)
i zbiornik na wodę 120 l.
Piecyk zwrócił moją uwagę swoją
estetyką. Wykonany jest z odlewów żeliwnych i grubej emaliowanej blachy
(boki). Jeden minus - otwiera się go prawą ręką, a drwa dorzuca lewą, co
dla osoby praworęcznej jest kłopotliwe (drzwiczki trzeba trzymać, bo ze względów na bezpieczeństwo
samoistnie się przymykają). Rozpalanie jest banalnie proste w porównaniu
do naszej dziurawej kozy. Przy rozpalaniu warto otworzyć popielnik.
Górna płyta choć nie służy do gotowania to nagrzewa się prawie do 100
stopni, więc odgrzewanie idzie na niej całkiem dobrze. Trochę wyobraźni i
kulinarnie też można ją wykorzystać. A skoro już o kulinariach -
popielnik też jest spory, ziemniaczki już piekłam a w planie jest
upieczenie pstrąga. Komora palenia jest niewielka w porównaniu z typowym kominkiem, więc nawet przy paleniu sezonowanym drewnem liściastym, szyba po kilku godzinach jest mocno okopcona i warto ją umyć przed kolejnym rozpaleniem.
Piecyk nie jest wielki, więc idealnie wpisze się jako część aneksu kuchennego.Ogólnie jest to fajna alternatywa dla tradycyjnego kominka. Polecam dla ludzi, którzy lubią dorzucać szczapki i patrzeć na ogień