poniedziałek, 12 maja 2014

Pierwsza noc w chatce...
O dziwo spalam dobrze mimo moich częstych problemów ze snem. Ale to w dużej mierze zasługa śpiworów i kotary zasłaniającej okno, przez które wpada światło latarni. Śpiwór okazał się ciepły i dał mi przyjemne poczucie bezpieczeństwa - "nie złapie mnie za stopę żaden potwór ani nie wkradną się robaki". Poza tym nie przypominam sobie, żebym spała w bardziej obskurnym miejscu. Nawet standard kolonii '92 był o niebo wyższy. Ale dość narzekania. Spałam u siebie. Kiedyś będzie tu ładniej.
   W ten weekend mieliśmy kuć tynki, czego nawet nie zaczęliśmy. Chcą posadzić kilka roślinek "pierwszej potrzeby" takich jak mięta, majeranek i melisa, trafiłam tuż pod powierzchnią ziemi na prawdziwe śmietnisko. Ładne parę godzin zajęło nam wykopywanie butelek, szyb, cegieł i złomu. Uzbierało się kilka worków.
   Poza tym urzeka mnie spokój tego miejsca. Od rana do późnego wieczora słychać śpiew ptaków, 300 m od domu zaczyna się piękny las, wieś jest pełna starych drzew. Kilka razy dziennie przejeżdża jakiś wóz ciągnięty przez konie i po asfalcie niesie się rytmiczne klapanie, bociek dorzuca swój klekot. Można tu naprawdę odpocząć mimo bólu kręgosłupa i zniszczonych dłoni...
  Wracając do nocy... Nic/nikt mnie nie straszył mimo licznych uwag, że to dziwne spać w starym domu, w którym być może ktoś umarł. Myślę, że jeśli duchy istnieją, to te dawnych właścicieli są zadowolone, że to my zajęliśmy się ich domem.

wtorek, 6 maja 2014

remontowo

Remont ruszył z kopyta. Piece wyburzone, wychodek prawie wykończony stanął już w docelowym miejscu, kolejne worki ze szkłem i złomem trafiły na wysypisko, okna zamówione... ufff... SIĘDZIEJE...
PS. poznaliśmy kolejnych sąsiadów. Bardzo sympatyczni.





poniedziałek, 5 maja 2014

skarby

Nawet w pozornie posprzątanych starych domach czekają zaskakujące znaleziska. Remont dopiero się zaczyna, sterta śmieci do posegregowania, więc pewnie nie jedno jeszcze odnajdziemy. Wiele drewnianych przedmiotów niestety już się do niczego nie nadaje, bo stały się pożywieniem korników, a niektóre wyrzuciłam bez zastanowienia jak grzebyk do wyczesywania wesz.
Najbardziej fascynująca jednak okazała się książka do nauki czytania i pisania dla dorosłych. Fascynująca lektura.