poniedziałek, 25 lipca 2016

 Nastał czas motyli i stworzeń wszelakich. Nie wiedziałam, że cynie przyciągają moje ukochane "papilotki" (od papilio machaon czyli paź królowej). Co za piękny motyl!!!




A to przeciekawy, bardzo duży chrząszcz - dyląż garbarz.





 Skończyłam już lampiony ze słoiczków. Łącznie jest ich 12 szt, w tym 10 będzie podwieszanych na linie. Jedynie mam problem z kupnem po rozsądnej cenie zwykłej, szarej liny.


poniedziałek, 18 lipca 2016

remontowo

Chatka nadal w totalnej rozwałce, ale wciąż utrzymujemy, że remont należy prowadzić od podstaw. Owszem, można wszystkie mankamenty przykryć kartongipsem i udawać, że to remont, ale w starym domu na dłuższą metę takie rzeczy nie przejdą. Więc znów psujemy. Nadproża nad oknem i drzwiami były mocno popękane a wolałabym we własnym domu nie chodzić w kasku. Z pomocą sąsiada udało się podmurować najgorsze fragmenty i za dwa tygodnie można wprawić okno.

Poza tym rozniosło się jaki to "miastowa" zrobiła ogród, i że na słomie rośnie i w sobotę 2 razy musiałam oprowadzać po włościach. Wstyd mi było, bo chwatów pełno, w zasadzie pokazywać nie ma co, wszytko posadzone za ciasno, rośnie średnio na jeża, ja zaś brudna od gruzu, w starych łachach i gumiakach, włosy 2 dni nieczesane, więc czapka naciągnięta na łepetynę - obraz nędzy i rozpaczy, a tu obcy ludzie chcą te "ogrodnicze cuda" zobaczyć.



A po pracy zasłużony odpoczynek przy ognisku i kulinarna rozpusta...




Są już grzyby!!! Ależ piękne okazy nam się trafiły




poniedziałek, 4 lipca 2016

dobry początek lipca

Nie będę marudzić, bo spadło dużo deszczu i wszystkie rośliny ożyły. Znów ogródek cieszy oko, za tydzień liczę na pierwszy zbiór fasolki szparagowej a może nawet pierwsze cukinie. Zadzwoniłam z dobrymi wieściami do mojej szacownej mother, że koniec suszy, że wszystko pięknie rośnie, że córki nie najgorsza ogrodniczka rośnie, a ta skwitowała krótko: "teraz ci wszystko zgnije". Tak, już wiem po kim jestem taką optymistką...

Również ogródek kwiatowy zaczyna wyglądać. Zbieram już siły na jego kilkukrotne powiększenie. Będzie wiejsko, kolorowo i pachnąco.





Przeprosiłam się ze znienawidzonym obiektywem i zrobiłam ogólny widok działki.

Kąt grilowy

Plac zaczyna się zielenić :)

Ogród na słomie...




A taką piękną wylinkę znaleźliśmy na kompostowniku. Okazało się, że zamieszkał tam pokaźny, ok. metrowy zaskroniec. Oczywiście cieszymy się ogromnie z towarzystwa takiej gadzinki!




A to stół z odzysku. Był mocno zniszczony, pomalowany w kolorze sraczki, ale przekonał nas tym, że wykonany jest z drzewa. Poprzedni weekend szalałam ze szlifierką i papierami ściernymi no i zaczęłam go wypalać. W ten weekend wypaliłam jeszcze dębowe liście i zaczęłam odpowiednią impregnację, dzięki której stanie w kąciku grilowym. Za tydzień pokażę go w pełnej okazałości