poniedziałek, 4 lipca 2016

dobry początek lipca

Nie będę marudzić, bo spadło dużo deszczu i wszystkie rośliny ożyły. Znów ogródek cieszy oko, za tydzień liczę na pierwszy zbiór fasolki szparagowej a może nawet pierwsze cukinie. Zadzwoniłam z dobrymi wieściami do mojej szacownej mother, że koniec suszy, że wszystko pięknie rośnie, że córki nie najgorsza ogrodniczka rośnie, a ta skwitowała krótko: "teraz ci wszystko zgnije". Tak, już wiem po kim jestem taką optymistką...

Również ogródek kwiatowy zaczyna wyglądać. Zbieram już siły na jego kilkukrotne powiększenie. Będzie wiejsko, kolorowo i pachnąco.





Przeprosiłam się ze znienawidzonym obiektywem i zrobiłam ogólny widok działki.

Kąt grilowy

Plac zaczyna się zielenić :)

Ogród na słomie...




A taką piękną wylinkę znaleźliśmy na kompostowniku. Okazało się, że zamieszkał tam pokaźny, ok. metrowy zaskroniec. Oczywiście cieszymy się ogromnie z towarzystwa takiej gadzinki!




A to stół z odzysku. Był mocno zniszczony, pomalowany w kolorze sraczki, ale przekonał nas tym, że wykonany jest z drzewa. Poprzedni weekend szalałam ze szlifierką i papierami ściernymi no i zaczęłam go wypalać. W ten weekend wypaliłam jeszcze dębowe liście i zaczęłam odpowiednią impregnację, dzięki której stanie w kąciku grilowym. Za tydzień pokażę go w pełnej okazałości





1 komentarz:

  1. Masz coraz ładniejszy ogródek :) Ja w czasie deszczu zbieram wodę do wiaderek na podlewanie w czasie suszy :)

    OdpowiedzUsuń