poniedziałek, 29 lipca 2019

tynki gliniane - ciąg dalszy

Teraz już z górki. Zbliżamy się do końca tego etapu czyli kładzenia 2 warstwy tynku. Na tę warstwę składa się glina piasek i słoma (oczywiście w odpowiednich proporcjach) Pierwsze ściany już wyschły i mogę odtrąbić sukces - są twarde jak kamień i świetnie związały się ze ścianą, nie ma żadnych pęknięć ani pleśni.

Naszym celem było też wyrównanie ścian. Nasza chatka nie znała czegoś takiego jak pion, poziom czy kąt prosty. Teraz jest już znacznie lepiej. Może niektórzy dobrze czują się w krzywych lepiankach, jednak ja- wychowana w blokach, potrzebuję trochę geometrii. W najbliższym czasie będę kończyć tynki a Paweł ogarnie wykończenia wokół okien i drzwi i zrobi piękne dębowe parapety.

Pamiętacie, że przy pierwszych próbach lepienia klęłam jak szewc?
Otóż wszystkiego można się nauczyć i na wszystko znaleźć sposób. Podręcznikiem o tynkach glinianych można sobie... hm... podeprzeć krzywy stół. Notatki z webinarów też niewiele się przydały. W ciągu miesiąca nauczyłam się więcej niż przez lata szperania w teorii. I zaczęło mi się to podobać, choć nadal uważam, że dla dwóch osób to cholernie ciężka praca. Także jeśli ktoś chce się nauczyć pracy z gliną, niech korzysta z wolontariatów, praktycznych kursów itp.

Jest szansa, że do końca lata w sypialni położymy końcową warstwę i pożegnam się z tym przygnębiającym kolorem...



Migawki z ogródka na deser.



Ps. Kto ma jakiś fajny przepis na ogórki w słoikach? Obrodziły w tym roku :D