niedziela, 24 sierpnia 2014

myszy i grzyby

Zakupione przez allegro żywołapki zdały egzamin. Zapadki działały bez zarzutu, a dodatkowym plusem pułapki jest to, że może do niej wejść kilka myszek (do naszej weszły dwie). Myszy zostały wyniesione na odludzie - niech szukają szczęścia gdzie indziej



Popołudniowa szwędaczka po bezdrożach... Nornica, która myśli, że jej nie widać i ślady po żurawiach...




A te dwie kocie damy to znak, że obiad już prawie gotowy


Niedziela przywitała nas taką pogodą jak poniżej... Ale kiedy tylko się przejaśniło ruszyliśmy na grzyby. Pierwszy kosz uzbieraliśmy nie oddalając się nawet 500 m od domu, więc po obiedzie postanowiliśmy pójść dalej i w część lasu, której nie znamy. Nasza orientacja w terenie jest dobra póki nie ma grzybów, ale kiedy kluczymy od zagajnika do zagajnika i jeszcze gdzie nie spojrzeć tam piękne podgrzybki - zaczyna być problem. Trochę pobłądziliśmy, a mając świadomość, że te lasy ciągną się dziesiątkami kilometrów, zaczęło być nerwowo. Buty dawno przemoczone, ciążyły niemiłosiernie; żadnych znajomych widoków... Do naszej wsi trafiliśmy zupełnym przypadkiem... Za to już wiem, co Paweł dostanie na urodziny... lokalizator GPS...






wtorek, 19 sierpnia 2014

na grzyby

I kolejny w weekend w dobrym towarzystwie! Tym razem odwiedzili nas Agnieszka i Wojtek. Mam nadzieję, że też miło wspominają to spotkanie, mimo pewnych niedogodności np. myszek, które jak na złość wprowadziły się do domu akurat teraz... Za to goście mogli sami znaleźć jedzenie w lesie - ot taka atrakcja :P






poniedziałek, 11 sierpnia 2014

pierwsi goście

Do tej pory do naszej chałupki zabraliśmy nasze mamy. Mama Pawła wydała z siebie długie i smutne westchnienie, a po chwili dodała: "powoli wszystko tu zrobicie". Z moją było gorzej. Kiedy podjeżdżaliśmy, wypaliła: "to ta szopa?". I tyle... Było to na tyle deprymujące, że dla własnego zdrowia psychicznego na długi czas daliśmy sobie spokój z pokazywaniem naszych włości. Na sobotę przyjechali Kasia i Michał z dzieciakami. Czy im się podobało - tego nie wiem, bo są za dobrze wychowani na całkowitą szczerość, ale było miło :)
Dzieciaki się bawiły (najmłodsza zadekowała się w kaście, w której grzała się na słońcu woda, starsza była moją pomocnicą). Poza tym chłopcy przynieśli regały od sąsiada i w końcu mam gdzie chować nasze rzeczy, a także przenieśli łóżka do pokoju. Cieszę się, że to nie musiałam się z tym mordować!
Później zajęli się przygotowaniem ognia. Michał przygotował genialne udka z lawendą, które piekły w specjalnym naczyniu przykrytym popiołem,  a ja na woku przyrządziłam ziemniaki z cukinią i suszonymi pomidorami. Było pysznie, sielsko...

Od sąsiada razem z regałami dostałam firanki i karnisze a kiedy odjeżdżaliśmy wałówkę z ogórkami i pomidorami z ogródka - każdemu życzę takich sąsiadów!!!

Wino. czerwone wytrawne. Pomaga w zachowaniu optymizmu wTrakcieRemontowego.

 Kosiarka - sprawdza się bez zarzutu. Krótka trawa - mniej komarów.

Pokój bez tynków. Za to z firankami od sąsiadów!