piątek, 2 sierpnia 2013

to co złe, wróci...

Kolejny raz przekonałam się, że to, co dajemy światu, wraca do nas. Szczególnie wyrządzone zło... Nie jest to jednak takie proste i oczywiste... W tej chwili człowiek, który kojarzy mi się ze wszystkim co najgorsze w moim życiu, wymaga pomocy. Z jednej strony zwykłe ludzkie odruchy każą mi pomagać, tak jak potrafię, z drugiej - czuję wewnętrzny dysonans, bo pamiętając lata strachu i piekiełko nie tylko moje, nie jestem pewna czy ta osoba zasługuje na jakąkolwiek pomoc...
Ale co ma być, to będzie... Nie na wszystko mam wpływ, jutro też będzie dzień. Może lepszy?
Cytując mojego, nieżyjącego już znajomego: "to wszystko to małe gówno naprzeciw wieczności"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz