poniedziałek, 7 lipca 2014

rój pszczeli

Tydzień temu nadleciał rój i usiadł na drzewie sąsiada blisko naszego domu. Ponieważ marzy nam się w przyszłości posiadanie pszczół, zastanawialiśmy się nad złapaniem roju. Niestety nie udało nam się znaleźć nikogo, kto użyczyłby nam ul. Po tygodniu okazało się, że rój pozostał w tym samym miejscu. Paweł postanowił za wszelką cenę albo znaleźć ul, albo pszczelarza, który by przygarnął pszczoły.
Dzięki temu poznaliśmy przesympatycznego starszego pana, który chce znów zasiedlić swoje ule (poprzednie pszczoły padły prawdopodobnie przez opryski na polach).
Cała akcja łapania pszczół była trudna. Pszczoły były bardzo wysoko, zaczęły też już tworzyć plastry i za nic w świecie nie chciały współpracować. Rozzłoszczone zaczęły atakować. Po chyba 2 godzinach męczenia się - udało się. Starszy pan odjechał na starym składaku razem z pszczołami.

Tego dnia dużo dowiedzieliśmy się o pszczołach i choć to dopiero zalążek wiedzy, jestem zafascynowana tymi stworzeniami. Mogliśmy też spróbować miodu prosto z plastra i napiszę tylko tyle, że to najlepsza rzecz jaką jadłam...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz