poniedziałek, 25 kwietnia 2016

wiosennie

Uwielbiam kwitnącego mniszka i kompletnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy próbują się go za wszelką cenę pozbyć z trawnika.  Sąsiad wycina nożem, inny pryska chemią, u mnie ma się dobrze - nawet koszę tak by zdążył zakwitnąć a później rozsiać się. Pszczoły i trzmiele mają pożytek a ja radosny widok.




Miał być gąszcz tulipanów, ale coś nie wyszło - może to wina nornic a może złych cebulek. Kilka nietypowych jeszcze zakwitnie, ale na naręcze tulipanów nie ma co liczyć.



Lubczyk tej wiosny ruszył jak szalony


Widząc co wyskoczyło w rozsadniku myślę, że czeka mnie dieta kapuściano-kalarepowo-jarmużowa.


2 komentarze:

  1. U mnie w domu walczę z rodziną, żeby nie wyrywali kwiatów z trawnika (jeszcze na dodatek koszą go co tydzień). Lubię jak jest kolorowo, motyle i pszczoły też korzystają. Niestety to do nich nie trafia... Mam wrażenie, że jest jakaś moda na posiadanie idealnego trawnika bez żadnych kwiatów i ziół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to też dziwna moda, bo latem mniszek jest nawet niewidoczny- wszystkie rośliny zlewają się w jeden zielony dywan. Jeszcze omijam kosiarką najładniejsze polanki koniczyny i babek (zwyczajnej i lancetowatej)i z roku na rok jest ich coraz więcej. Tępię jedynie osty, bo choć lubię ich widok w to w trawniku są kłopotliwe

      Usuń