poniedziałek, 5 października 2015

leśne wędrówki

No i nastał ten piękny czas, kiedy owładnięta zostałam przez grzybową gorączkę. I nie ma mocnych - nałóg nałogiem i ciągnie grzybiarza do lasu. Trzeba łazić do upadłego, bo z pustym koszem wstyd wracać. Poza tym tylko grzyby mogły mnie pocieszyć, bo przymrozek "ściął" moje pyszne pomidory i już rzekłabym - po zawodach. Pora sprzątać ogród i przygotować go do zimy.
O dziwo odkąd chodzimy po lasach z BackTrakiem GPS ani razu się nie zgubiliśmy i nie mieliśmy okazji go nawet włączyć. Może kiedyś się uda (oby baterie w "szukaczu" nie okazały się rozładowane)







1 komentarz:

  1. Widzę, że weekend nam obu minął pod znakiem lasu! :) Co prawda my grzybków kilka znaleźliśmy przypadkiem, spacerując, ale bardzo lubię jeździć z tatą na grzyby. Z nim się nie gubię, znajduję właściwe grzyby i kultywuję tradycję. :) Uściski!

    OdpowiedzUsuń