poniedziałek, 11 sierpnia 2014

pierwsi goście

Do tej pory do naszej chałupki zabraliśmy nasze mamy. Mama Pawła wydała z siebie długie i smutne westchnienie, a po chwili dodała: "powoli wszystko tu zrobicie". Z moją było gorzej. Kiedy podjeżdżaliśmy, wypaliła: "to ta szopa?". I tyle... Było to na tyle deprymujące, że dla własnego zdrowia psychicznego na długi czas daliśmy sobie spokój z pokazywaniem naszych włości. Na sobotę przyjechali Kasia i Michał z dzieciakami. Czy im się podobało - tego nie wiem, bo są za dobrze wychowani na całkowitą szczerość, ale było miło :)
Dzieciaki się bawiły (najmłodsza zadekowała się w kaście, w której grzała się na słońcu woda, starsza była moją pomocnicą). Poza tym chłopcy przynieśli regały od sąsiada i w końcu mam gdzie chować nasze rzeczy, a także przenieśli łóżka do pokoju. Cieszę się, że to nie musiałam się z tym mordować!
Później zajęli się przygotowaniem ognia. Michał przygotował genialne udka z lawendą, które piekły w specjalnym naczyniu przykrytym popiołem,  a ja na woku przyrządziłam ziemniaki z cukinią i suszonymi pomidorami. Było pysznie, sielsko...

Od sąsiada razem z regałami dostałam firanki i karnisze a kiedy odjeżdżaliśmy wałówkę z ogórkami i pomidorami z ogródka - każdemu życzę takich sąsiadów!!!

Wino. czerwone wytrawne. Pomaga w zachowaniu optymizmu wTrakcieRemontowego.

 Kosiarka - sprawdza się bez zarzutu. Krótka trawa - mniej komarów.

Pokój bez tynków. Za to z firankami od sąsiadów!

1 komentarz:

  1. Marzenko bardzo nam się podobało, wiem że przed wami dużo pracy ale macie już własny kąt na ziemi w bardzo ładnej, spokojnej okolicy. Chętnie sam bym zamieszkał na takiej wsi, ale dzieci i praca na to nie pozwala. A warunki radiowe są tam idealne. :)

    OdpowiedzUsuń