poniedziałek, 17 marca 2014

    Zaczynamy z Pawłem odliczać dni do rozpoczęcia prac remontowych na wiosce. Na razie przeraża nas to, ale jednocześnie ekscytuje. W końcu własna chatka na wsi to było to czego chcieliśmy. Och, nie zamierzam tłumaczyć się z marzeń, choć od niektórych już usłyszeliśmy, że "to dziadostwo", "studnia bez dna", "a po co wam to"... Plan jest taki: w ciągu kilku lat tworzymy tam swoje gniazdko i miejsce do pracy i wynosimy się z miasta. Tego chcieliśmy i do tego konsekwentnie dążymy. I jest SUPER. Koniec, kropka.
     Jeszcze o jednym chciałam napomknąć... Dobrze, ze notariusz kazał nam zrobić zdjęcia budynków na wypadek spotkania z urzędem skarbowym (pewnie cena wyglądała podejrzanie nisko). Tuż po nowym roku dostaliśmy wezwanie do US w celu złożenia wyjaśnień dotyczących zakupu nieruchomości. Nieźle nas to zestresowało, szczególnie, że US wymagał od nas złożenia jakiegoś dokumentu w ciągu 7 dni. Wszystko było by fajnie, gdyby nie to, że na ten dokument czeka się ok. 14 dni... Paweł na szczęście dzwoniąc do starostwa trafił na fantastyczną młodą osobę, która w ekspresowym tempie przygotowała papiery, zeskanowała i przesłała mailem. Byliśmy w szoku, że takie rzeczy są możliwe w polskim urzędzie. Takie osoby przywracają wiarę w ludzi. Papiery wraz ze zdjęciami na czas trafiły do skarbówki i na razie to tyle. Więcej się nie odezwali :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz