sobota, 6 kwietnia 2013

30 Days Shred zaliczony!

Czas na pierwsze poważne podsumowanie ćwiczeń. Minął miesiąc ćwiczeń Jillian Michals 30 Days Shred. W tym czasie nieśmiało mierzyłam talię, ale jeszcze 10 dni temu efektów nie było. Ćwicząc ostatni level dałam z siebie wszystko. Kończyłam zlana potem i z sercem w przełyku. Na szczęście ćwiczenia były dla mnie prostsze niż w levelu drugim, więc mogłam wycisnąć więcej powtórzeń.
W ciągu miesiąca straciłam 2 kg, w talii ubyło 5 cm, w biodrach 1 cm. Do tego mogę się pochwalić całkiem ładnym bicepsem. Inne pozytywy: na 5 piętro wchodzę z lekko przyspieszonym oddechem, który szybko wraca do normy, zero problemów z kręgosłupem, lepsza wydolność i kondycja. Mięśnie są widocznie większe i napięte. Do tego aspekt psychologiczny - większa akceptacja samej siebie i cudowne odprężenie po wysiłku (jak po orgazmie).
W tym czasie nie stosowałam żadnej diety. Odżywiałam się zdrowo i rozsądnie, ale kalorii nie liczyłam.
Zauważyłam, że najbardziej tyję po czymś, co nazywa się chlebem choć nie powinno. Jeśli nie mogłam dostać prawdziwego żytniego chleba, jadłam płatki błyskawiczne z jogurtem naturalnym. W święta dałam się uwieść sernikowi mojej teściowej - po porostu niebo w gębie (nie wierzę w istnienie lepszego sernika!!!)

 Nie miałam w planie pokazywania swoich zdjęć, jednak wrzucam to najbardziej aktualne. A co mi tam! W końcu odzyskałam swój brzuszek!


Wczoraj zaczęłam kolejny program ćwiczeń - 6weeks6pack. Jak nie trudno się domyślić kładzie nacisk na kształtowanie mięśni brzucha. Świetna zabawa :)

3 komentarze:

  1. Figura świetna! Tylko pozazdrościć! Ja jestem narazie na etapie rzucania palenia :-) Ale będę zaglądała tutaj i może się skuszę na małe ćwiczenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i gratuluję efektów!!!!! :-)))))))

    OdpowiedzUsuń