Od lat nie rysowałam... Samą czynność zawsze lubiłam, ale nie lubiłam tego, że prędzej czy później każdy z mojego otoczenia zaczynał mnie traktować jak darmową drukarkę. Już w szkole podstawowej nauczycielki "zamawiały" sobie prace plastyczne dla swoich dzieci. Jakież to pedagogiczne wychowanie! Przez lata było podobnie, a mnie natomiast brakowało asertywności. Próby odmowy kończyły się często obrazą "zamawiającego". Nikt nie brał pod uwagę, że narysowanie czegoś zajmuje mi dużo czasu, że związane jest z kosztami materiałów, że jest to proces, który bywa satysfakcjonujący ale też męczący. Zwyczajnie czułam się wykorzystywana. Im byłam starsza tym rzadziej rysowałam.
Ostatnio znowu zaczęło mnie to bawić. Próbuję nadrobić zaległości :)
"darmowa drukarka" - znam to bardzo dobrze, też miałam czasem tego dość, ale najbardziej wkurzały mnie "zamówienia" typu kartka świąteczna z brokatem + ładnie napisane życzenia, a wszystko za "no nawet może być" ,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam sedrdecznie Ala
Marzenko odkryłam cię dziś tutaj...
OdpowiedzUsuńchyba nie zdzierżę i @ napiszę