Witajcie! Od jakiegoś czasu myślałam nad założeniem bloga z fotkami mojego autorstwa (czasem mojego małżonka), ale też z takim zwykłym smęceniem o różnych mniej lub bardziej istotnych sprawach. Dlaczego "dwudzieste szóste marzenie"? Tak nazywał mnie jeden z moich szefów - bardzo ciekawy, niestety już nieżyjący człowiek. To bodajże tytuł piosenki Skaldów. A że mam na imię Marzena i urodziłam się 26 kwietnia, określenie wydawało mi się bardzo sympatyczne.
A oto kilka fotek z weekendowego wypadu na wieś. Pogoda sprzyjała szwendaniu się z aparatem. Piękna pora roku... Kwitną maki, ostróżka, len i cała masa przeróżnych kwiatów. Dla kogoś kto mieszka w mieście i większość czasu spędza w zamkniętych pomieszczeniach ta ilość barw i zapachów oszałamia.
przecudowne aż poczułam to słoneczko na wysokości policzków wiesz jak :)))
OdpowiedzUsuńOj będzie co oglądać :D
OdpowiedzUsuńMarzenko te miejsce podoba mi się znacznie bardziej, chyba dlatego, że tu można pobyć z człowiekiem :). Nie wiem, czy dobrze można odczytać o co mi chodzi, ale liczę, że Ty zrozumiesz akuratnie :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*
rozumiem w 100 %
Usuń:)