poniedziałek, 6 czerwca 2016

problemy początkującej ogrodniczki

Ogród - cudowna rzecz. Zawsze się coś skubnie, cieszy oko, a i dla ciała to niemały wysiłek, więc liczę, że kolejnych partiach skłonów i przysiadów wyrobię sobie zadeczek jak u tych urodziwych trenerek fitnesu.
Tyle, że zamieniłam się we własną matkę - zrzędzę już jak ona:
"za sucho", "za słaba ziemia", "stanowczo za sucho", "na bobie znowu mszyce", "rzodkiewkę coś zjadło", "ogórki znów nie wzeszły", "nie ma deszczu", "za gorąco", "za zimno", "u sąsiadów to lepsza ziemia jest". No, tak to wygląda :P


 



pomidory na słomie 


kapusta na słomie



młoda sąsiadka 



takie widoki podczas spaceru <3



1 komentarz:

  1. Wiem coś o tym. Po pracy w ogrodzie, bywa, że boli mnie każdy mięsień. Mszyce na bobie pryskałam woda zmieszaną z kapką Ludwika. Nawet poskutkowało. Ogórki spoko wzeszły ale walczę z fasolą. Trzeci raz siałam tę karłową. Coś mi ją zżera chyba. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń