Spinamy pośladki, żeby przed zimą wprawić wszystkie okna i zrobić elewację. Panowie od tynków zewnętrzych są zawaleni pracą i nie sądzę, żeby udało im się zacząć u nas pracę przed październikiem - trzeba uzbroić się w cierpliwość. Marzą mi się równe, czyściutkie, otynkowane ściany...
Ale co jesteśmy w stanie zrobić sami - robimy. Stara obitka zerwana, belki polepione gliną, teraz przyszła kolej na wełnę mineralną i nowe dechy. Ściana będzie ciepła, ale "oddychająca". Dziękujemy Michałowi za świetną wełnę z odzysku!
Boazeria i fotele - dwa słowa przeze mnie znienawidzone, ale w tym wydaniu cieszą jak diabli
"Boazeria" na elewacji wcale nie jest taka straszna, jak ta we wnętrzach. Zresztą, i taką we wnętrzach można odczarować, chociaż ja nie jestem jej fanką w żadnym wydaniu. ;) Piękne fotele zrobiłaś, zachwycałam się poprzednio i nadal się zachwycam. :) Uściski i kciuki trzymam, zdążycie! Kaś
OdpowiedzUsuńWierzę, że boazeria we wnętrzach może być ładna, choć jeszcze takiej nie widziałam. Zazwyczaj na samą myśl cierpnie mi skóra i włosy się jeżą. Na zewnątrz będzie przełamywała monotonny tynk.
UsuńDom na pewno zyska na urodzie. Fotele są także piękne, jak nowiutkie:)
OdpowiedzUsuń