Pozostałość starej obory od razu skradła moje serce. Mur ma swój niepowtarzalny klimat, ale czas i warunki atmosferyczne działały na jego niekorzyść.
Tak wyglądał, kiedy kupiliśmy działkę (po wyrwaniu 2 metrowych pokrzyw)
Dawniej budowano na zaprawie z piasku i gliny, wiec nasz mur powoli zaczął się rozpływać. Postanowiliśmy jednak o niego zawalczyć.
Paweł rozrobił zaprawę glinianą i uzupełnił ubytki, następnie zbudował konstrukcję z drewna. Na daszek wykorzystaliśmy to co było pod ręką czyli deski ze starego sufitu, które osobiście dzielnie szlifowałam.
Zdążyliśmy wykonać połowę, resztę wykończymy w kolejny weekend. Deski zaimpregnujemy, kamień wyczyścimy.
Palenisko zostanie przesunięte, żeby nie kopcić, bo pod daszkiem ptaki pewnie będą budować gniazda.
o raju :D pięknie!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł :) Ptaki na pewno skorzystają. U mnie w rynnie nawet gniazdo zrobiły.
OdpowiedzUsuń