Dawno się nie odzywałam, ale o czym tu pisać... Remont rozgrzebany, rzeczy, które wydawały się proste do zrobienia, ciągną się w nieskończoność.
Pojawiło się jednak małe światełko w tunelu. Stare deski, które czyściłam z farb przez 2 letnie sezony na reszcie są wyrównane, wyszlifowane i położone na podłodze w sypialni. Warto było się męczyć! Widać, że to stare deski, ale moim zdaniem w tym tkwi cały ich urok. No i pięknie wyglądają w połączeniu z kamienną ścianą.
Jest szansa, że choć jedno pomieszczenie będzie skończone :)
niedziela, 24 listopada 2019
wtorek, 10 września 2019
wrześniowe co nieco
Ostatnie weekendy kończymy prace nad grubymi tynkami z gliny i słomy. Właściwie zostały już tylko wykończenia przy oknach i drzwiach. Na suchych powierzchniach zrobiliśmy już próby z warstwą wyrównującą, go której użyjemy jasnej gliny. Wygląda to świetnie choć Paweł chyba za bardzo się stara próbując uzyskać efekt gładzi. Potrwa to całe wieki, ale będzie ładnie.
Mamy już parapety wewnątrz. I tu małżonek tez się postarał i wykonał je własnoręcznie z dębu. Cud, miód, malinka - pochwalę się jak tylko zadbamy o wykończenie.
Problem będzie z dokończeniem sypialni, na czym nam zależało w tym roku. Na podłogę mają trafić stare dechy, które z uporem maniaka czyściłam z farby (zaliczając przy tym incydent alergiczny). Problem w tym, że trzeba je wyrównać, a niestety nie mamy czym. Potrzebna dobra grubościówka, której nie mamy. Myślałam o podłodze z czego innego, ale już mamy wylewkę dostosowaną do grubości tych desek. Cóż, coś wymyślimy.
Tymczasem walczę z przeogromną ilością pomidorów :)
Problem będzie z dokończeniem sypialni, na czym nam zależało w tym roku. Na podłogę mają trafić stare dechy, które z uporem maniaka czyściłam z farby (zaliczając przy tym incydent alergiczny). Problem w tym, że trzeba je wyrównać, a niestety nie mamy czym. Potrzebna dobra grubościówka, której nie mamy. Myślałam o podłodze z czego innego, ale już mamy wylewkę dostosowaną do grubości tych desek. Cóż, coś wymyślimy.
Tymczasem walczę z przeogromną ilością pomidorów :)
poniedziałek, 29 lipca 2019
tynki gliniane - ciąg dalszy
Teraz już z górki. Zbliżamy się do końca tego etapu czyli kładzenia 2 warstwy tynku. Na tę warstwę składa się glina piasek i słoma (oczywiście w odpowiednich proporcjach) Pierwsze ściany już wyschły i mogę odtrąbić sukces - są twarde jak kamień i świetnie związały się ze ścianą, nie ma żadnych pęknięć ani pleśni.
Naszym celem było też wyrównanie ścian. Nasza chatka nie znała czegoś takiego jak pion, poziom czy kąt prosty. Teraz jest już znacznie lepiej. Może niektórzy dobrze czują się w krzywych lepiankach, jednak ja- wychowana w blokach, potrzebuję trochę geometrii. W najbliższym czasie będę kończyć tynki a Paweł ogarnie wykończenia wokół okien i drzwi i zrobi piękne dębowe parapety.
Pamiętacie, że przy pierwszych próbach lepienia klęłam jak szewc?
Otóż wszystkiego można się nauczyć i na wszystko znaleźć sposób. Podręcznikiem o tynkach glinianych można sobie... hm... podeprzeć krzywy stół. Notatki z webinarów też niewiele się przydały. W ciągu miesiąca nauczyłam się więcej niż przez lata szperania w teorii. I zaczęło mi się to podobać, choć nadal uważam, że dla dwóch osób to cholernie ciężka praca. Także jeśli ktoś chce się nauczyć pracy z gliną, niech korzysta z wolontariatów, praktycznych kursów itp.
Jest szansa, że do końca lata w sypialni położymy końcową warstwę i pożegnam się z tym przygnębiającym kolorem...

Migawki z ogródka na deser.
Ps. Kto ma jakiś fajny przepis na ogórki w słoikach? Obrodziły w tym roku :D
Naszym celem było też wyrównanie ścian. Nasza chatka nie znała czegoś takiego jak pion, poziom czy kąt prosty. Teraz jest już znacznie lepiej. Może niektórzy dobrze czują się w krzywych lepiankach, jednak ja- wychowana w blokach, potrzebuję trochę geometrii. W najbliższym czasie będę kończyć tynki a Paweł ogarnie wykończenia wokół okien i drzwi i zrobi piękne dębowe parapety.
Pamiętacie, że przy pierwszych próbach lepienia klęłam jak szewc?
Otóż wszystkiego można się nauczyć i na wszystko znaleźć sposób. Podręcznikiem o tynkach glinianych można sobie... hm... podeprzeć krzywy stół. Notatki z webinarów też niewiele się przydały. W ciągu miesiąca nauczyłam się więcej niż przez lata szperania w teorii. I zaczęło mi się to podobać, choć nadal uważam, że dla dwóch osób to cholernie ciężka praca. Także jeśli ktoś chce się nauczyć pracy z gliną, niech korzysta z wolontariatów, praktycznych kursów itp.
Jest szansa, że do końca lata w sypialni położymy końcową warstwę i pożegnam się z tym przygnębiającym kolorem...
Migawki z ogródka na deser.
Ps. Kto ma jakiś fajny przepis na ogórki w słoikach? Obrodziły w tym roku :D
poniedziałek, 1 lipca 2019
poniedziałek, 24 czerwca 2019
tynk z gliny i słomy
Teraz każdą sobotę będziemy spędzać na kładzeniu glinianego tynku. Po pierwszych próbach, kiedy klęłam okrutnie na to w co myśmy się wpakowali i czemu do cholery nie położyliśmy kartongipsów jak reszta świata, nareszcie nastąpił pozytywny przełom. Zaprawa ma odpowiednie proporcje, gęstość, dobrze wiąże się z pierwszą warstwą. Nakładanie będzie trwało całe wieki i zrujnuje mój kręgosłup, ale jest szansa, że się uda. Ostatnią warstwę położymy po wyschnięciu tej i będzie już wykonana z jasno szarej gliny. Wszyscy pytają o to, czy ten kolor zostanie, otóż - NIE! Będzie całkiem standardowo
PS. Outlety płytkowe to świetne miejsca. Kupiłam fantastyczne płytki między meble kuchenne i kosztowały naprawdę niewiele
Rabaty kwiatowe mają coraz więcej kolorów. Pawłowi spodobał się pomysł powiększenia rabat i jesienią skopiemy spory kawałek (marzą mi się irysy i liliowce, a w szklarni już rosną małe hibiskusy)
Krwawnik
Pelargonie
Delikatne kwiaty żurawek
Ostróżka
Przetacznik, a w tle miskant giganteus
Moja najpiękniejsza róża - żadnych filtrów, podbijania kolorów. Ma już 2 m i całą masę pąków
Zastanawiałam się co posadzić w skrzynkach i żurawki okazały się strzałem w dziesiatkę
poniedziałek, 10 czerwca 2019
fiolety i róże
Wiem, znów kwiatki... Ale prawdę mówiąc nie mam co pokazywać. Remont nie przynosi na razie żadnych spektakularnych efektów, kiedy tylko mogę wyrywam chwasty z marchewki, a przez te nieprzyzwoicie wysokie temperatury zazwyczaj mam siłę jedynie doczłapać na werandę z dzbankiem chłodnego napoju. A! Pojawiły się komary. Cała masa komarów obrzydzająca życie!
niedziela, 2 czerwca 2019
cienista rabata
W tym roku żurawki i hosty zachwycają i z tygodnia na tydzień wyglądają coraz piękniej
poniedziałek, 13 maja 2019
majowe migawki
Najwięcej dzieje się kiedy nie mam z sobą aparatu. W sobotę byliśmy na fenomenalnej wędrówce. Mieliśmy przejść wzdłuż rzeki, co zazwyczaj oznacza się przedzieranie w trudnych warunkach i nie wzięłam aparatu. To był błąd... Piękne plenery, kwietne łąki, obłoki na niebie, miękkie światło... Pierwszy raz widziałam łabędzie krzykliwe - co za zjawiskowe ptaki! Ale hitem był jeleń - dorodny byk, któremu przeszkodziliśmy w odpoczynku. Wyskoczył z zarośli, przeskoczył strumień i pospacerował po łące na skraj lasu. To było wręcz mistyczne przeżycie!
Teraz będę już zawsze targać aparat.
Teraz będę już zawsze targać aparat.
wtorek, 16 kwietnia 2019
wiosna tuż tuż
Wiosna daje mi zawsze energetycznego kopa. Nawet jeśli nie jest jeszcze do końca ciepło, ubieram się na cebulkę i witam moje roślinki budzące się po zimie.
Wszystkie ptasie budki zajęte (w jednej zamieszkała parka kowalików), do budynku gospodarczego jak co roku powróciły kopciuszki... O, ptaków przewija się tyle, że można by długo się rozwodzić na ten temat. I ten koncert od rana!!!
W tym roku po raz pierwszy zakwitnie nam większość drzewek i krzewów, niektóre po raz pierwszy. Oczywiście do owocu daleka droga i nie mam tu wielkich nadziei, ale cieszy mnie każdy postęp. Bądź co bądź sadzimy na VI klasie gleby. Poniżej cudna samica pawicy i pigwowiec tuż przed kwitnieniem (zapowiada się rekordowy zbiór)
Wszystkie ptasie budki zajęte (w jednej zamieszkała parka kowalików), do budynku gospodarczego jak co roku powróciły kopciuszki... O, ptaków przewija się tyle, że można by długo się rozwodzić na ten temat. I ten koncert od rana!!!
W tym roku po raz pierwszy zakwitnie nam większość drzewek i krzewów, niektóre po raz pierwszy. Oczywiście do owocu daleka droga i nie mam tu wielkich nadziei, ale cieszy mnie każdy postęp. Bądź co bądź sadzimy na VI klasie gleby. Poniżej cudna samica pawicy i pigwowiec tuż przed kwitnieniem (zapowiada się rekordowy zbiór)
Subskrybuj:
Posty (Atom)