poniedziałek, 26 września 2016

drzwi / kufer

Ostatnio rozpływam się w zachwytach.
   Odebraliśmy zamówione u wujka Pawła drzwi na strych. Sądziliśmy, że będą to zwykłe drzwiczki na "zetkę", a wujek zrobił nam niespodziankę w postaci  cudownych, rustykalnych, bardzo solidnych drzwi. Zaznaczę, że wujek nie jest stolarzem.


    Zabieram się za odnawianie wielkiego kufra, który był na wyposażeniu chatki (poprzedni właściciel przechowywał w nim zborze). Od sąsiadów wiem, że był tu też drugi kufer - ponoć przepiękny, bardzo ozdobny, ale został sprzedany. Owszem, ten jest zniszczony, ale myślałam, że będzie gorzej. Zawiasy i okucia trzeba wymienić, ale sama konstrukcja jest solidna, drewno twarde, dziurek po robaczkach nie jest tak dużo. Oczyma wyobraźni już widzę, jaki będzie piękny.


Kilka fotek z leśnych wędrówek... Kocham poranne mgły i girlandy pajęczyn...





Winobluszcz na ogrodzeniu zaczyna się przebarwiać zwiastując nadejście jesieni...


poniedziałek, 19 września 2016

wrzesień

Uporaliśmy się z obitką, pozostały jeszcze wykończenia. Ale nie samą pracą człowiek żyje, zawsze znajdzie się czas na przyjemne nicnierobienie czy spotkania towarzyskie
O razu zdementuję - motorek nie nasz, ale Pawłowi taki się marzy




Lampka nocna w pełnej okazałości. W tle nasza piękna kamienna ściana w sypialni, o którą postanowiliśmy zawalczyć tzn. pozostawić ją nieotynkowaną - trzeba ją wyczyścić i poprawić spoiny.
A dywanik na razie mój z dzieciństwa (ba, nawet starszy ode mnie), przyda się póki nie położymy drewnianej podłogi


poniedziałek, 12 września 2016

nowe życie krzeseł

Kolejny pracowity weekend - trochę męczący, ale kiedy widać efekty prac, to zmęczenie wydaje się być przyjemne. Nareszcie mam sypialnię. Może to za dużo powiedziane, bo to na razie tylko puste, obdrapane pomieszczenie, ale jest. Do tej pory była to komórka z wejściem z zewnątrz, teraz zamiast drzwi jest okno i wejście z pokoju. Niby nic nadzwyczajnego a cieszy.
Ostatnio polubiłam zabawę z odzyskiwaniem starych przedmiotów. Krzesła, które dawniej były standardowym wyposażeniem wiejskich chatek, teraz zazwyczaj kończą porąbane na opał lub wyrzucone w lesie (w moich okolicach ustawa śmieciowa niewiele pomogła). O nasze postanowiłam zawalczyć i dać im drugie życie. Dwie soboty usuwałam starą farbę (ilość zakamarków mocno spowalniała pracę). Siedziska były mocno zniszczone, więc trzeba było je wymienić na nowe. Dzielnie oswajałam się z obsługą wyrzynarki - palce całe i w komplecie (nadal obstaję przy swojej tezie, że praca z elektronarzędziami jest przyjemniejsza niż np. z taką maszyną do szycia). Na koniec jasnoszara farba i lakier




A za następnym razem pokażę mój patykowy stojak na kule świetlne, które to przez jakiś czas będą mi zastępować elektryczność w sypialni


poniedziałek, 5 września 2016

boazeria i fotele

Spinamy pośladki, żeby przed zimą wprawić wszystkie okna i zrobić elewację. Panowie od tynków zewnętrzych są zawaleni pracą i nie sądzę, żeby udało im się zacząć u nas pracę przed październikiem - trzeba uzbroić się w cierpliwość. Marzą mi się równe, czyściutkie, otynkowane ściany...
Ale co jesteśmy w stanie zrobić sami - robimy. Stara obitka zerwana, belki polepione gliną, teraz przyszła kolej na wełnę mineralną i nowe dechy. Ściana będzie ciepła, ale "oddychająca". Dziękujemy Michałowi za świetną wełnę z odzysku!
Boazeria i fotele - dwa słowa przeze mnie znienawidzone, ale w tym wydaniu cieszą jak diabli